Tegoroczne wakacje spędziłam w Rzymie. Tak jak w przeszłości Cesarstwo Rzymskie zdołało podbić antyczny świat, tak stolica Włoch całkowicie zdobyła moje serce. Podobnie jak dwa kosmetyczne odkrycia, które już na zawsze będą kojarzyły mi się z kuszącymi zmysły, włoskimi wakacjami. Balsam mandarynkowy i serum arganowe Laura Conti to miniaturowe spa, jakie mogłam zafundować moim paznokciom w każdej chwili podczas przechadzek po Wiecznym Mieście.
W tym roku postawiłam na minimalizm. Jedna mała walizka skutecznie ograniczała moje zapędy, żeby zabrać ze sobą po dwie sukienki na każdy dzień, pękatą kosmetyczkę i kilka książek. Musiałam wybrać to, co najpotrzebniejsze i zajmuje niewiele miejsca. W odstawkę poszły takie rzeczy jak zmywacz do paznokci czy kilka kolorów lakierów. Musiałam się zdecydować na jeden dobry lakier, który utrzyma kolor przez 8 dni. W przypadku moich łamliwych, cienkich paznokci, graniczyło to z cudem. Już sobie wyobrażałam siebie w eleganckiej sukience i z odartymi, połamanymi paznokciami. Audrey Hepburn wyglądała tak pięknie podczas swoich rzymskich wakacji! Zawsze przecież mogę kupić lakier i zmywacz na miejscu – tłumaczyłam sobie. Okazało się, że nie było takiej potrzeby.
Znajoma w prezencie przed wyjazdem podarowała mi zestaw dwóch kosmetyków do paznokci: wygładzająco-wzmacniający balsam na bazie olejku mandarynkowego (a do tego oliwy z oliwek, czy olejku migdałowego, które znajdziemy właśnie we Włoszech!) oraz regenerujące serum arganowe. Oba marki Laura Conti.
– Przed wyjazdem zrób kurację balsamem mandarynkowym, który nakładaj na czyste paznokcie i skórki dwa razy dziennie. Wzmocnisz płytkę, wygładzisz paznokcie i poprawisz ich koloryt. A gdy już będziesz w Rzymie, nakładaj serum aganowe na pomalowane paznokcie, kiedy tylko zechcesz. Kolor będzie ciągle żywy i dłużej go ponosisz – zalecała.
Już po tygodniu stosowania balsamu mandarynkowego, zauważyłam pierwsze efekty. Różowy koloryt, brak plamek na płytce, no i skórki w końcu przestały być przesuszone. Z przyjemnością wcierałam w nie balsam i w rozmarzeniu rozkoszowałam się zapachem – tak muszą pachnieć Włochy! – wyobrażałam sobie.
Dzień przed wyjazdem, nałożyłam dwie warstwy czerwonego lakieru na moje coraz ładniejsze paznokcie. Naprawdę zaczynałam się nimi już zachwycać, a raczej działaniem balsamu, który zdziałał cuda dosłownie w kilka dni. Na lakier, wedle zaleceń znajomej, każdego dnia nakładałam serum w postaci olejku arganowego. Rzeczywiście, lakier się błyszczał przez cały pobyt, paznokcie pozostały w idealnym stanie, a moje skórki (które zwykle w podróży są w marnej kondycji) wyglądały jak u niemowlaka. Mięciutkie i delikatne.
Wieczorami, popijając chłodne prosecco na tarasie mojego mieszkania w klimatycznej dzielnicy Trastevere, relaksowałam się nakładaniem na paznokcie olejku arganowego. Pędzelek jest tak delikatny, a zapach serum koi zmysły. Ten codzienny rytuał przywiozłam ze sobą do domu i teraz gdy tylko otwieram te moje 8 ml cudeńka do paznokci, wracam myślami do pachnących Włoch. Już wiem, że znajoma, która podarowała mi te dwa kosmetyki, doskonale wiedziała, że zapach najlepiej przenosi wspomnienia.
Czytając ten post aż czuję ten mandarynkowy balsam a przed oczami mam widok urokliwych, włoskich uliczek – wspaniałe! <3 Laura Conti potrafi zdziałać cuda 😉
Jeszcze będąc w liceum pojechałam na wycieczkę objazdową do Włoch. Zwiedziłam wtedy wiele pięknych miejsc, m.in: piękne fontanny w Tivoli, wiecznie żywe miasto Pompeje, Wezuwiusz, Kolosem w Rzymie czy Wenecję. Wtedy zakochałam się w tym kraju 😉
Byłam już 2 razy, ale chętnie wybrałabym się jeszcze na wycieczkę do Rzymu. Polecam każdemu 😉
Ja jeszcze w Rzymie nie byłam, ale całkiem niedaleko, bo w tym roku spędziłam urlop na Sycylii. Jeśli chodzi o paznokcie, to też mam z nimi problem na wakacjach. Chciałabym, by wyglądały ładnie przez cały wakacyjny okres, ale z drugiej strony nie przepadam za hybrydą, a raczej za tym, co robi z paznokciami, gdy się ją już ściąga. Z tego powodu unikam jej, ale malowanie paznokci na wakacjach codziennie, co dwa dni też jest męczące, zwykłe lakiery są takie nietrwałe w warunkach plażowych. Dobrze wiedzieć o tych sposobach, bo akurat mam gorszy stan paznokci i może wypróbuję 🙂
Czytając ten artykuł zapragnęłam dla moich paznokci tych kosmetyków.Byłam w południowych Włoszech około 12 lat temu i pamiętam tamtejsze klimaty. Włoszki uczyły mnie naturalnej pielęgnacji. Rozgrzewały oliwę z oliwek, dodawały sok z cytryny i w ciepławej miksturze zanurzały dłonie na około 15 minut. Po czymś takim dłonie miałam w rewelacyjnej formie a paznokcie były mocne, odżywione i nie łamały się. Problem ze skórkami wtedy znikał. Nieraz, gdy mam trochę czasu stosuję te domowa metodę i przyznam, że nadal działa. Stosuję tez wasze odżywki do paznokci, bez których nie umiem się obejść a zwłaszcza bez kompleksowego preparatu do odbudowy paznokci Nail Hardener Strong & Health Laura Conti.
Takie wakacje i to jeszcze z pielęgnacja paznokci czyli wakacje dla paznokci również były udane. Chętnie takie wakacje zafundowałabym dla moich paznokci,może też byłaby zdecydowana poprawa ich wyglądu